Mariusz Staszewski

Metalkas 2. Ekstraliga – Mariusz Staszewski: „Sytuacja jest dobra.”

Pierwszy mecz ćwierćfinałowy pomiędzy H. Skrzydlewska Orłem Łódź, a Arged Malesą Ostrów przyniósł nam sporo emocji. O zwycięstwo musieli mocno napocić się goście, a jak sam Mariusz Staszewski przyznaje, gospodarze zaskoczyli.

Arged Malesa Ostrów od samego początku sezonu była jednym z niekwestionowanych faworytów do awansu do PGE Ekstraligi. Skład złożony przez Waldemara Górskiego co prawda nie zachwycał u progu rozgrywek, tak końcówka to pokaz mocy chłopców Mariusza Staszewskiego. Forma zwyżkowa idealnie przyszła na najważniejszą fazę sezonu, gdzie pierwszym rywalem okazał się niezwykle niewygodny H. Skrzydlewska Orzeł. Już podczas pierwszego wyjazdowego meczu, ostrowianie musieli wracać z dalekiej podróży – Być może trochę sugerowaliśmy się naszym pierwszym razem w Łodzi. Wydawało nam się, że tor będzie dużo twardszy, ale był średni. Ani twardy, ani jakoś bardzo przyczepny. W efekcie przez dwie pierwszy kolejki błądziliśmy. Dopiero później poszły korekty i zaczęło to wyglądać lepiej. Przyznam jednak, że łodzianom udało się nas trochę zaskoczyć – powiedział dla Kuriera Ostrowskiego, Mariusz Staszewski.

Szkoleniowiec Arged Malesy podkreślał również, że mimo zaliczki wywalczonej w Łodzi, jego podopiecznych czeka daleka droga – Sytuacja jest dobra, ale to tylko jeden z sześciu meczów, które musimy odjechać na drodze do PGE Ekstraligi. Ucieszę się, gdy wszystko pójdzie po naszej myśli. Na razie zrobiliśmy jeden krok z sześciu. Z Orłem jechaliśmy u siebie już w tym roku dwa razy. Za każdym razem szło jak krew z nosa, więc nastawiam się na trudny pojedynek. Niczego jeszcze nie wygraliśmy ani nigdzie nie awansowaliśmy – zaznacza.

Opiekun ostrowian pochwalił również niesamowitą postawę Sebastiana Szostaka, który przyczynił się znacznie do wygranej – Taka jest jego rola. W końcu to dorosły facet, więc powoli należy wymagać od niego takich występów. Bardzo nam pomógł, a mogło być jeszcze lepiej. W czternastym biegu miał pecha, bo Tobiasz Musielak złapał gumę w przednim kole. Z tego powodu trochę przeszkadzał Sebastianowi i nie dojechali na 5:1. To nie było jednak zamierzone i nie zmienia to faktu, że nasz junior znowu nam bardzo pomógł – skwitował.

Postaw mi kawę na buycoffee.to