PGE Ekstraliga – Stal uratowana, ale żal pozostał.

Władysław Komarnicki przyczynił się mocno do akcji ratunkowej dla ebut.pl Stali Gorzów. Były prezes, a obecnie senator nie kryje, że ma spory żal do Waldemara Sadowskiego za doprowadzenie do takiego kryzysu.

Sytuacja gorzowskiej drużyny jeszcze tydzień temu wydawała się praktycznie nie do odwrócenia, klub tonął w długach przy okazji bardzo mocno tracąc na wizerunku po fatalnych rozstaniach z trenerem Chomskim, a także Szymonem Woźniakiem. Na domiar złego Waldemar Sadowski opuścił „statek” zostawiając go praktycznie na mieliźnie.

Do akcji wkroczył najpierw w roli pełnomocnika zarządu, a niedługo później jako nowy prezes Dariusz Wróbel, którego głównym zadaniem było zgromadzenie potrzebnych środków jak i zjednoczenie środowiska wokół klubu. Cel udało się spełnić już 30 października, czyli dzień przed terminem ostatecznym. O powodzeniu w rozmowie z Przeglądem Sportowym już wcześniej informował Władysław Komarnicki – W życiu bywają takie chwile, że jest trudno, ale właśnie wtedy wychodzi kto nas otacza i na kogo możemy liczyć. Jestem dumny, że Stal i Gorzów mają ludzi, którzy w najtrudniejszej chwili potrafili ją uratować – zdradzał senator.

Honorowy Prezes Stali Gorzów nie krył jednak, że ma spory żal do Waldemara Sadowskiego, za doprowadzenie do tak opłakanej sytuacji – Mam wielki żal do byłego prezesa Waldemara Sadowskiego. Okazało się bowiem, że o trudnej sytuacji klubu w ogóle nie informował ani swojego zastępcy, ani członków zarządu. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Nie jestem tego w stanie pojąć, dlaczego tak robił. Na dodatek rada nadzorcza klubu była fasadą. Gdy ja byłem prezesem klubu i miałem radę, na której czele stał mój przyjaciel, to musiałem się tłumaczyć do ostatniego wydatku i z każdej złotówki – rozpoczął – Dlatego nie rozumiem do końca motywacji niektórych ludzi, którzy teraz idą do sportu i pozostawiają po sobie tak spaloną ziemię. Jak można godzić się na to, żeby być prezesem i podejmować bezrozumne decyzje? Nie wiem z czego to wynika. Być może z tego, że ci ludzie nie mają świadomości, że może ich spotkać kara za to co zrobili. Przecież, gdyby w Stali nie uregulowano, nie naprawiono teraz pewnych rzeczy, to pewne osoby mogłyby pójść nawet do więzienia – podkreślał były sternik klubu.

Komarnicki wrócił pamięcią także do etapu swojej prezesury, która łatwa nie była, ale podobnie jak Dariusz Wróbel mógł on liczyć na pomoc ludzi wokół Stali – Mam żal do poprzedniego zarządu głównie za to, że ta sprawa została tak przeciągnięta. Gdyby zostało zgłoszone to wcześniej, że są takie problemy finansowe, to nie musiałoby być całego tego pospolitego ruszenia. Dlatego nie wiem na co liczył Waldemar Sadowski. I gdyby nie młody człowiek, Dariusz Wróbel, który był strasznie zdeterminowany, to nie wiem, co by było. To on stanął na czele tej upadającej masy, bo jak inaczej można to nazwać przy takim długu. Jego determinacja doprowadziła, że udało się uratować Stal. Zresztą po raz drugi. Kiedyś ja byłem w podobnej sytuacji. I wtedy też pewne osoby przy mnie stanęły, jak ja i inni stanęliśmy teraz przy Dariuszu Wróblu – skwitował.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Postaw mi kawę na buycoffee.to