Żużel – Jason Doyle na kolejny sezon w Ipswich Witches.

Jason Doyle złączy siły trzeci rok z rzędu z Emilem Sajtfutdinowem, aby sięgnąć po najważniejszy puchar w brytyjskim żużlu. Jak sam przyznaje – Z zespołem, który mamy na przyszły rok, czuję, że mamy szansę wreszcie zdobyć trofeum ligowe.

W Ipswich nikt nie próżnuje w ostatnich dniach. Podpisywane są kolejne kontrakty, a najważniejszym było przede wszystkim zatrzymanie Emila Sajfutdinowa. Do Rosjanina z Polskim obywatelstwem dołączy Jason Doyle, z którym już w sezonie 2023 stworzyli zabójczy duet, prowadzący ekipę Wiedźm do wicemistrzostwa Wielkiej Brytanii, a także triumfu w krajowym pucharze.

O tegorocznym zakończonym już sezonie wszyscy najchętniej by zapomnieli. Liderzy borykali się z kontuzjami, ta chociażby wykluczyła Doyle’a już w maju, a Sajfutdinowa na samej końcówce. Cele na następny rok są ambitne i nikt nie zamierza tego kryć.

– To była dość prosta decyzja, oczywiście, inne kluby też się ze mną kontaktowały, ale nie chcę pozostawić żadnej sprawy nierozwiązanej. Po dwóch i pół roku, z czego ostatni rok traktuję jako odjechany ledwie w połowie, musimy iść do przodu. Z zespołem, który mamy na przyszły rok, czuję, że mamy szansę wreszcie zdobyć trofeum ligowe – przyznał dla oficjalnej strony klubu.

Doyle odsłonił przy okazji nieco szerzej karty związane z urazem, który zakończył, wszakże jego sezon – Miałem sporo szczęścia, pracując z zespołem, z którym jestem w Anglii. Operację przeszedłem w połowie czerwca i od tego czasu była to prawdziwa kolejka górska, żeby wrócić do pełnej sprawności. Jak wielu wie, przy urazach barku jednego dnia czujesz się dobrze, a kolejnego zaczynasz wszystko od początku. Obecnie jest naprawdę dobrze, czuję, że wróciłem do pełnej formy – rozpoczął – Nie byłem gotowy jeszcze miesiąc temu, ale teraz już jestem. Dobrze, że się nie spieszyłem i zrobiłem wszystko tak, jak zalecili lekarze. Gdyby to była złamana kość, pewnie wróciłbym niemal od razu, ale jeśli wiesz, że możesz być niebezpieczny na motocyklu, musisz postąpić właściwie i upewnić się, że wszystko jest w pełni sprawne. Zostało mi jeszcze kilka lat, aby walczyć o najwyższe miejsce i mam sporo wyścigów do przejechania z Ipswich – podkreślił.

39 – latek mimo upływu lat i kontuzji w przyszłym sezonie wystartuje nie tylko w lidze brytyjskiej czy polskiej, ale także w Speedway Grand Prix, gdzie promotorzy obdarzyli go stałą dziką kartą. Jak sam przyznaje przez spory czas martwił się o swoje miejsce w stawce – To były nerwy, oglądając kwalifikacje GP i widząc, że trzech Australijczyków dostało się już do Grand Prix. Mam szczęście, że wygrałem Grand Prix w Warszawie i byłem w czołowej trójce świata, zanim doznałem kontuzji. Pokazałem sporo szybkości i ambicji, aby znów zostać numerem jeden na świecie – zaznaczył.

Kangur podobnie jak i jego rodacy planował starty w ojczyźnie, lecz w związku z odwołaniem imprez w Mildurze i Adelajdzie, Doyle spędzi cztery tygodnie z rodziną, a następnie wraca do Europy, aby przygotować się jak najlepiej do zbliżającego się sezonu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Postaw mi kawę na buycoffee.to