Żużel – Nicolai Klindt z kontraktem warszawskim.

Arged Malesa Ostrów wyciągnęła pomocną dłoń do swojego wieloletniego zawodnika, oferując mu kontrakt bez warunków finansowych, pozwalający Duńczykowi ze spokojem przygotowywać się do sezonu, a w nim powalczyć o transfer czy też miejsce w składzie Mariusza Staszewskiego.

Kolejny sezon z rzędu 35 – letni zawodnik zakończył z poważnym urazem. Podczas czerwcowego starcia Wybrzeża, po błędzie kolegi z pary Klindt uderzył z pełnym impetem o tor, a pierwsze badania wykazały złamanie ręki. To był jednak, początek kłopotów, bowiem dokładniejsze oględziny stanu zdrowia żużlowca wskazały na pęknięcie kręgu szyjnego C5, w bardzo bliskim obszarze nerwów.

Kontuzja była na tyle newralgiczna, że powrót do czarnego sportu dla Duńczyka musiał przebiec niezwykle powoli i ostrożnie. Każdy kolejny upadek, po za szybkim wskoczeniu w kevlar mógłby skończyć się katastrofą – Plan był prosty, gorset albo operacja. Powiedzieli mi jednak, że jeśli zdecyduję się na operację, to nie będę mógł już się ścigać. Nigdy wcześniej, bez względu na to, jakie kontuzje miałem, tak się nie bałem. Złamałem kręgosłup i praktycznie wszystko, co można było, ale to był dla mnie szok. Czułem, że oczy mi zaczynają łzawić. To nie jest łatwe, kiedy dowiadujesz się, że jest tak krytycznie. Lekarze mówili mi, że kolejne złamanie może spowodować, że ten fragment ciała stanie się niestabilny i może nieść za sobą poważne konsekwencje: zawał serca, guza mózgu, udar, paraliż, a nawet śmierć, bo tętnica, która biegnie w górę i w dół kręgów, przechodząc do serca i mózgu. Załamałem się, gdy dowiedziałem się, jakie to może nieść konsekwencje – opowiadał na łamach Speedway Star.

Klindt ostatecznie sezon zakończył na motocyklu biorąc udział w 72. Łańcuchu Herbowym w Ostrowie, gdzie zaprezentował się z naprawdę dobrej strony. Podpisany kontrakt warszawski nie tylko daje nieco więcej spokoju żużlowcowi, ale także otwiera szansę na walkę o skład w Arged Malesie Ostrów czy też wypożyczenia do innego zespołu.