Żużel – Zmarzlik wraca do pamiętnego finału: To nie był łatwy turniej dla mnie.

Rywalizacje w ramach Speedway Grand Prix już trzeci rok z rzędu zdominował Bartosz Zmarzlik. 29 – latek goni w zawrotnym tempie Tony’ego Rickardssona oraz Ivana Maugera. Jak sam jednak przyznaje

Finałowa odsłona cyklu w Toruniu dla Polaka była wyjątkowa. Wychowanek Stali Gorzów już w Vojens zapewnił sobie kolejny w kolekcji tytuł mistrzowski co znacząco ściągało z niego presję. Ta natomiast ciążyła na Robercie Lambercie i Fredriku Lindgrenie, którzy toczyli bój o srebrny medal.

Dla Zmarzlika toruńska runda rozpoczęła się mocno przeciętnie. Czempion punktował, jednak były to same jedynki i potrzebował on jak najszybszego przebudzenia. Jak sam komentował na gorąco – To nie był łatwy turniej dla mnie. Po trzech biegach byłem piekielnie wolny, mimo to nie myślałem o tym za wiele. Dla mnie to się nie liczyło. Pracowaliśmy z zespołem nad sprzętem przez cały czas, aż nagle znaleźliśmy to coś. Wygrałem całą rundę, a bieg finałowy z Leonem, Fredrikiem i Danielem był kapitalnym widowiskiem dla fanów. Każdy z nas zostawił na torze całego siebie – przyznał Zmarzlik w rozmowie z fimspeedway.com.

Pięciokrotny mistrz świata nie krył, że 26. wiktoria śrubująca jego rekord to idealne podkreślenie złotego medalu – Jestem bardzo szczęśliwy. Wygrałem tytuł już dwa tygodnie temu i wiedziałem, że w Toruniu nie muszę, a mogę wygrać. Kiedy przybyłem na stadion, wiedziałem po co tu jestem. Zawsze chce wygrywać. Byłem bardzo skoncentrowany na swoim celu, ale także w mojej głowie było nieco mniej presji. Kocham się ścigać. Kocham motocykle jak i uczucie, kiedy stajesz na najwyższym stopniu podium – skwitował.

Postaw mi kawę na buycoffee.to