Jan Kvech wywiad

1. Liga Żużlowa – Jan Kvech: „Bardzo się ucieszę, jeśli spotkamy się z Falubazem w finale.”

Naszym kolejnym gościem był nie kto inny jak zawsze uśmiechnięty Jan Kvech. Młody Czech wspomniał o recepcie na dobrą postawę w obecnym sezonie jak i o swoim celu. Zapraszamy do lektury.

Niezwykle sympatyczny zawodnik rodem zza naszych południowo-zachodnich granic, razem z ekipą ROW-u Rybnik są na ustach wielu kibiców. Ślązacy złapali wiatr w żagle i wyglądają wręcz na drugą siłę w lidze. Olbrzymia w tym zasługa Janka, który podczas kolejnego roku startów w Polsce wygląda coraz lepiej.

Nie sposób nie zobaczyć twojej jeszcze lepszej średniej biegowej w tym roku. Coś zmieniałeś przed tym rokiem?

– Zmian nie było dużo. Powiększyłem swój zespół mechaników o kolejną osobę, co znacznie ułatwia sprawy z przełożeniami. Pomogło także to, że jechałem dużo meczów w tamtym sezonie, poznałem tory i po prostu dzięki temu czuje się pewniej w obecnych rozgrywkach. Wszystko działa tak jak powinno, ale oczywiście dążę do tego, żeby ta średnia była jeszcze lepsza.

Ta znajomość torów bierze się z tego sezonu spędzonego w Krośnie. Bardzo dużo Ci dał ten rok szans, masz dzięki temu już jakąś bazę przełożeń.

– Zdecydowanie. Początki w Krośnie były bardzo ważne. Tam dostałem szansę, gdy byłem wypożyczony z Zielonej Góry. Tam poznałem nowe tory, dzięki czemu teraz jest mi dużo łatwiej. Gdy jedziemy na wyjazd to praktycznie zawsze mam z nawierzchnią już jakieś doświadczenie. To tylko procentuje w dobrych wynikach.

Jak już mówimy o torach, powiedzieć, że Rybnicki Ci spasował to jak nic nie powiedzieć. Grubo ponad dwa punkty na bieg na domowym owalu robi wrażenie.

– Bardzo lubię jeździć w Rybniku. To miał być domowy tor, ma on pasować zawodnikom gospodarzy i tak właśnie jest. Mi od samego początku udało się dopasować do nawierzchni i bardzo cieszę się z tego. Naprawdę lubię się tam ścigać, daje mi to dużo frajdy.

Zasada, że domowy tor jest twierdzą idealnie się w waszym przypadku sprawdza, bowiem nie tylko Tobie udaje się dobrze spasować z owalem. Po ciężkim starcie ROW złapał wiatr w żagle i wiele osób zaczęło w Was widzieć faworytów do walki z Falubazem Zielona Góra. Co Ty o tym sądzisz?

– Powiem tak, z początku sezonu trochę się męczyliśmy. Wszyscy mówili, że spadniemy z ligi, a teraz pokazaliśmy, że mamy świetną drużynę, w której panuje bardzo dobry team-spirit i zdanie się zmieniło. Teraz to my jesteśmy faworytami obok Zielonej Góry. My staramy się o jak najlepszy wynik i skupiamy się na jeździe. Mamy super zespół po prostu i bardzo się ucieszę, jeśli spotkamy się z Falubazem w finale.

Wiele zmieniło się po odejściu Krystiana Pieszczka. Jednak ta walka o starty wam nie służyła. W głowie zawodnika dużo zmienia to, że wiesz, kiedy pojedziesz, a nie musisz ciągle czekać na swoja szansę?

– Krystianowi dano wolną rękę, żeby znalazł sobie nowy klub i myślę, że to była dobra decyzja dla nas obu. Każdy ma swoje miejsce w składzie i wiemy, kiedy jedziemy, przez co możemy się skupiać na sobie. Ten spokój w głowie jak i sferze mentalnej jest bardzo potrzebny.

Skupiasz się na sobie i na tym, żeby pojechać swój mecz, a nie czekasz na moment, kiedy trener zadecyduje, że wskakujesz za kolegę bądź on za Ciebie. To zmienia bardzo wiele.

– Właśnie tak było, bo gdy jechał Krystian to on się martwił, że jak mu nie pójdzie pierwszy czy drugi bieg to ja mogę za niego wskoczyć. Jak ja jechałem to było wszystko na odwrót, więc myślę, że dobrze dla nas, że tak się to wszystko rozwiązało.

Odejdźmy jednak na chwilę od ligi. W sobotę cykl SGP przenosi się do Malili, a Ty jakiś czas temu wywalczyłeś awans do SGP Challenge. Miejsce w czempionacie jest praktycznie na wyciągniecie ręki. To twój główny cel?

– Jest to marzenie od samego początku, bo jest to najwyższy laur jaki mogę osiągnąć w żużlu, więc po prostu, gdyby mi się udało bardzo bym się ucieszył. Celuje w ten awans, w tym roku już w kilku imprezach udało się dopiąć swego jak chociażby podczas eliminacji do Mistrzostw Europy, a też także we wspomnianym SGP Challenge. Naprawdę bardzo się będę cieszył, jak dostanę się do cyklu.

Na sam koniec nie mogę Cię nie spytać, w przyszłym roku widzisz siebie w 1. Lidze czy może w Ekstralidze?

– To jeszcze za wcześnie na takie deklarację, jednak gdybym miał okazję to bardzo chętnie bym spróbował swoich sił. Ekstraliga to jednak najlepsza liga na świecie i myślę, że to pomogłoby mi w dalszym rozwoju.

Dziękuje Ci za rozmowę i trzymam kciuki!

– Dzięki, pozdrawiam!

Rozmawiał Grzegorz Adamczyk, ŻużelNews.pl

Postaw mi kawę na buycoffee.to