Timo Lahti wywiad

1. Liga Żużlowa – Szczere wyznanie Timo Lahtiego.

Na Fina w ostatnich miesiącach spadają co chwile gromy. Sympatyczny 31 – latek stara się jak może, żeby zdobywać cenne punkty na torze i jak sam przyznaje nowy sprzęt, w który zainwestował nie jeździ tak dobrze jak stary. Wszystkie inwestycje spowodowane były chęcią osiągania jeszcze lepszych wyników niż przed rokiem, te jednak nie sprawdziły się.

Obecne rozgrywki w barwach H. Skrzydlewska Orła Łódź nie są wymarzonymi dla Timo. Ten przed samym sezonem zainwestował bardzo dużo pieniędzy w sprzęt o czym więcej mówi w trakcie rozmowy, jednak ten okazał się niewypałem. Fin ze średnią 1,7 znajduję się na odległej 27. pozycji w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników, jednak podkreśla, że gdyby nie problemy techniczne dyspozycja byłaby niezmiennie wysoka.

Timo, na sam początek chciałbym Cię spytać o przygotowania przedsezonowe, czy coś zmieniałeś w nich? Po pierwszych jazdach nic nie wskazywało na to co się stanie później.

– Przede wszystkim przygotowałem się do sezonu dokładnie tak samo jak zawsze. Moja kondycja fizyczna była nawet jeszcze lepsza niż wcześniej i wszystko wyglądało dobrze. Zbudowaliśmy motocykle z nowymi komponentami – silnikami, zapłonami.

Praktycznie po pierwszych gorszych występach zacząłeś poszukiwać powodu czemu tak się dzieje. Możesz nieco więcej o tym opowiedzieć?

– W tym roku mieliśmy wiele problemów. Większości z nich nigdy jeszcze nie doświadczyłem, a wszystkie dotknęły mnie w jednym sezonie. Walczyliśmy z silnikami, ale także z innymi rzeczami. Teraz przeszliśmy przez to i mam motocykle, na których mogę ponownie zdobywać duże punkty.

Twoja sfera mentalna musiała na pewno ucierpieć od razu po fali krytyki jaka na Ciebie spadła. Jak sobie z nią radzisz? Żużlowcy szczególnie muszą zachować czystą głowę przed kolejnymi biegami.

– Oczywiście moja pewność siebie odbiła się na wynikach, które osiągałem. Jednak cały czas wiedziałem, na co mnie stać, a problemy które mi doskwierały były natury czysto technicznej. Nie zrozum mnie źle, to nie dlatego, że nie wydałem pieniędzy na przygotowania do sezonu. Prawda jest taka, że wydałem nawet za dużo i wszystkie nowe rzeczy się nie sprawdziły, jak powinny.

Domowy tor zaczął być powtarzalny tak naprawdę od niedawna, co nie pomogło Wam w trakcie sezonu. To na pewno trudne przyjeżdżać na swój obiekt i praktycznie za każdym razem gonić ustawienia. Czy uważasz, że zostały popełnione błędy w przygotowaniu nawierzchni?

– Nie powiedziałbym, że popełniono błędy. Ale prawdą jest, że tor nie zawsze był taki sam podczas treningów i spotkań, co przyprawiało nas o ból głowy z ustawieniami.

Chciałbym Cię także spytać o mecz z PSŻ Poznań. Zrobiło się głośno o tym, że jechałeś na sprzęcie Tomka Gapińskiego. Zdradzisz czy Ty go poprosiłeś o pomoc, czy może on sam Ci to zaproponował?

– Zapytałem Tomka o pomoc i nie uważam tego za powód do wstydu. Moim zdaniem siła tkwi w posiadaniu odwagi, by poprosić o pomoc, jeśli jej potrzebujesz. Dzięki „Gapie” odjechałem dobre spotkanie przeciwko Poznaniowi.

Podczas ostatnich meczy był on z Wami w parku maszyn. Bardzo na Was wpłynęła jego obecność i pomoc?

– Tchnął w nas dobrego ducha, którego można było wyczuć w parku maszyn!

Dziękuje Ci za szczerą rozmowę. Trzymam kciuki za dobre występy do końca sezonu.

– Dzięki. Do zobaczenia na torze!

Na sam koniec naszej rozmowy Timo dodał bardzo ważne słowa – Tak jak powiedziałem wcześniej, myślę, że przeszedłem przez problemy techniczne i moje rezultaty zaczęły być lepsze. Teraz krok po kroku budujemy pewność siebie i wierzę, że wracam silniejszy niż wcześniej. Nigdy nie myślałem o poddaniu się i wierze, że wciąż mam wiele do zaoferowania dla żużla. Wierze, że mam potencjał do bycia jeszcze lepszym żużlowcem niż byłem do tej pory.

Rozmawiał Grzegorz Adamczyk, ŻużelNews.pl

Postaw mi kawę na buycoffee.to