Metalkas 2. Ekstraliga - Oleksandr Loktayev: “Wiedziałem, że sobie poradzimy”

W ekipie OrzechowaOsada PSŻ Poznań nie zawiódł nikt, każdy z zawodników Adama Skórnickiego wywalczył cenne punkty, a receptę na wygraną swoim kolegom zdradził kapitan Skorpionów Oleksandr Loktayev, który łódzki tor zna od podszewki.

Wtorkowe spotkanie pomiędzy dwoma zespołami z dolnych rejonów tabeli przyniosło niezwykle dużo emocji, a dramatyczną końcówkę lepiej rozegrali przyjezdni. Na świeżo po starciu zapytaliśmy lidera #ORZECHOWAOSADA PSŻ Poznań o jego odczucia po wygranej 48:41 nad H. SKRZYDLEWSKA Orłem Łódź.

Grzegorz Adamczyk (ŻużelNews.pl): Świetny mecz w Twoim wykonaniu jak i całej drużyny. Jak oceniasz swój powrót do Łodzi?

Oleksandr Loktayev (kapitan OrzechowaOsada PSŻ Poznań): Przed samym przyjazdem z chłopakami wymieniliśmy się sporą ilością informacji. Oczywiście nie w stylu jak mają jechać, lecz to czego powinni unikać. U nas w drużynie każdy jest dorosły, także mówienie komuś jak ma jechać w moich oczach jako kapitana jest nie na miejscu i jest błędem. Wiedziałem, że chłopcy sobie poradzą, korekty poszły w dobrą stronę i co najważniejsze zabieramy do domu dwa punkty. Dzięki wygranej majówka będzie zdecydowanie lepsza.

Chemia w waszej ekipie była zauważalna gołym okiem i jak mogliśmy zaobserwować koledzy w pełni wysłuchali twoich wskazówek.

Na nasze szczęście wszystko co im przekazałem zagrało praktycznie od samego początku. Dziękuje im za zaufanie i dziękuję za to, że mnie posłuchali. Bardzo mnie cieszy wynik spotkania i jedziemy dalej.

Zaskoczył Cię czymś tor na Moto Arenie Łódź? W trzeciej kolejce startów przytrafiła Ci się jedynka?

Powiem szczerze nie zaskoczył mnie tor, a swój własny motor. Po samym starcie zaklinowało się przednie koło i w tej sytuacji mogłem zjechać na murawę i zaliczyć defekt, ale po co? Jeżeli motocykl jedzie to trzeba próbować, nigdy nie wiesz co wydarzy się z przodu. Poza tym koło do wyrzucenia.

Co zatem stało się w piętnastej odsłonie?

W kolejnych biegach jechałem na tym samym motocyklu, a jedyną zmianą było założenie nowej przedniej opony. W czwartej kolejce startów wróciłem na zwycięski szlak, a ostatni bieg to w końcu najważniejsza odsłona dnia. Bardzo dobra stawka i ja w roli kapitana broniłem wyniku nie ryzykując utraty punktowanej pozycji.

Genialny początek w waszym wykonaniu z pewnością Was zbudował, ale czy nie aż nadto? Gospodarze w pewnym momencie wyszli na prowadzenie i niewiele brakowało, żeby Wam odjechali.

Bardzo nas to nakręciło, nawet za bardzo. Potrzebne było spotkanie w szatni na ochłonięcie, bo mecz zaczął zmierzać w złym kierunku. Chwile rozmów i skupienia sprawiły, że przegoniliśmy z naszych głów to przemotywowanie, a zaczęliśmy jechać spokojnie bez zbędnego kombinowania. Mówiłem chłopakom, żebyśmy robili swoje co czyniliśmy wcześniej przez pierwszą fazę spotkania i na całe szczęście w końcowym rozrachunku to my wyjeżdżamy z Łodzi ze zwycięstwem.

Postaw mi kawę na buycoffee.to