PGE Ekstraliga – KRONO-PLAST Włókniarz dementuje bójkę, jednak pozostaje spore, ale.

Tuż po ostatniej gonitwie meczu KS Apator Toruń kontra KRONO-PLAST Włókniarz doszło do ostrego spięcia na linii Leon Madsen – Mikkel Michelsen. Do obiegu trafiły dwie wersje tego co się stało w parku maszyn.

Przegrany przez duet liderów bieg piętnasty mocno sfrustrował Mikkela Michelsena, który już w trakcie jazdy miał sporo pretensji do swojego kolegi z zespołu Leona Madsena. Na linii między Duńczykami iskrzy od ubiegłego sezonu, a w Toruniu doszło do kulminacji. Jak na gorąco przekazał Łukasz Benz, reporter Canal + pomiędzy żużlowcami doszło do regularnej bójki na pieści – To nie była sprzeczka, to była regularna bójka z uszkodzeniami i pięściami. Obaj Duńczycy rzucili się do siebie niemal od razu, jak zjechali do parkingu. Wyskoczyli z motocykli i rzucili się na siebie, tak samo ich teamy. Widziałem na ostatnim kółku, że Michelsen kiwał głową i miał pretensje do Madsena, ale to była regularna, bokserska walka – relacjonował Benz.

Klub z Częstochowy w specjalnym oświadczeniu dementuje ten fakt, sprowadzając wszystko na to iż spięcie wywołał jeden z mechaników Mikkela Michelsena – Szanowni Kibice, W związku z narastającą narracją oraz niewłaściwym i niepełnym przedstawieniem sytuacji, która miała miejsce po zakończeniu 15. biegu w meczu pomiędzy KS Apatorem Toruń a Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa, pragniemy stanowczo zdementować jakoby pomiędzy zawodnikami Leonem Madsenem a Mikkelem Michelsenem miało dość do cyt. „regularnej bójki” czy „bokserskiej walki”. Zawodnicy nie dopuścili się żadnych aktów przemocy wobec siebie, tak jak zrelacjonował to dziennikarz telewizyjny Łukasz Benz. Tuż po biegu, po zjechaniu do boksów zawodniczych, mechanik Mikkela Michelsena zaatakował Leona Madsena, uderzając go ręką w kask. To zachowanie stało się początkiem zamieszania, które zapanowało pomiędzy teamami. Klub stanowczo potępia tego typu sytuacje i akty przemocy, jednocześnie wskazując, że wobec osoby, która dopuściła się tego czynu, zostaną wyciągnięte dotkliwe konsekwencje. Przed nami trudny i ważny czas, w którym potrzeba wsparcia i wzajemnego szacunku. Nieprawdziwa relacja, która została Państwu przedstawiona podczas transmisji telewizyjnej, wywołała zamieszanie i niezrozumienie, a finalnie stała się zapalnikiem fali krytyki, wymierzonej wobec wskazanych zawodników, a przede wszystkim wobec klubu. Przed nami najważniejszy mecz w sezonie i zapewniamy, że nie złożymy broni. Będziemy walczyć jak drużyna, jeden za wszystkich – wszyscy za jednego. Liczymy i prosimy o Wasze wsparcie – czytamy.

To kolejna nerwowa sytuacja pod Jasną Górą, a wyraz swojego niezadowolenia coraz głośniej okazują fani Lwów.

Postaw mi kawę na buycoffee.to