PGE Ekstraliga – To nie koniec afery w Częstochowie!

Wydawać się mogło, że oficjalnie oświadczenie, w którym Mikkel Michelsen przeprasza za swój team zakończy spięcie zapoczątkowane w Toruniu. Wszystko wskazuje, że nic bardziej mylnego, a sprawa trafiła na tory zdecydowanie poważniejsze.

Atmosfera w KRONO-PLAST Włókniarzu od dawna nie była bardziej napięta niż obecnie. Od dwóch lat działacze Lwów borykają się z licznymi awanturami na linii Madsen-Michelsen. Prezes Świącik musi znosić nastroje swoich gwiazd, a te w Toruniu sięgnęły zenitu, a w parku maszyn doszło do scen rodem z ringu. Wszystko z bliska widział reporter Canal +, Łukasz Benz, który na gorąco mówił o regularnej bójce na pięści, na co natychmiast zareagował klub, dementując jakoby doszło do pojedynku pomiędzy zawodnikami.

Tego rzeczywiście nie było, bowiem uderzenie w kask Madsena wykonał menedżer Mikkela Michelsena, Marcin Momot do czego przyznał się później w rozmowie z dziennikarzem. Benz mimo to przekonuje, że Michelsen do bójki po chwili dołączył – Kiedy Madsen dostał w głowę, wywiązała się scysja. Michelsen dołączył do tego. (…) Wszyscy zbliżyli się do siebie. To zamieszanie, bójka trwało ok. 10 s. (…) Trzeba nazwać rzeczy po imieniu – mówił reporter podczas „Kolegium Żużlowego”.

Kamery Canal + Sport nie zarejestrowały tego momentu jak i także telefonu Leona Madsena na policję, o czym pisał Przegląd Sportowy, a fakt ten potwierdził Łukasz Benz – Madsen już przy mnie zadzwonił na policję i niestety on tego nie odpuści. Rozmawiałem z toruńskimi policjantami i powiedzieli mi, że nie tylko było zgłoszenie, ale pojechał też na komisariat Toruń-Śródmieście. Z racji późnej pory i że jest obcokrajowcem, nie było biegłego i przyjęto zgłoszenie, ale polecono mu zgłoszenie zawiadomienie w Częstochowie – tłumaczył dziennikarz.

Tym samym atmosfera pod Jasną Górą robi się coraz gęściejsza i niewiele zapowiada, żeby rozwiązanie wisiało gdzieś blisko. Zdaje się pewnym, że jeden z Duńczyków po sezonie musi wręcz opuścić KRONO-PLAST Włókniarz.