Mariusz Staszewski wywiad

Speedway 2. Ekstraliga – Mariusz Staszewski nie gryzie się w język – „Szkolenie to nie wylęg drobiu”

Echo kar nałożonych przez organy zarządzające żużlem w Polsce na kilka klubów jak chociażby Arged Malesa Ostrów czy Stal Gorzów z tytułu braku szkolenia nadal jest bardzo gorącym tematem. W Ostrowie nikt ani myśli o zapłacie.

Mariusz Staszewski od zawsze był znany z ostrego języka i tego, że nie zamierza owijać w bawełnę. Nie inaczej zrobił w rozmowie z kurierostrowski.pl – Szkolenie to nie jest wylęg drobiu. Nie można zaplanować, że co roku będziemy wychowywali trzech adeptów w każdej kategorii. Raz pojawi się jeden chłopak, a innym razem czterech. Ktoś, kto pisał ten regulamin, w życiu nie zajmował się szkoleniem, nie szkolił i nie był szkolony – grzmiał szkoleniowiec Ostrovii.

Ostrowianie niemal natychmiast po krzywdzącej ich decyzji odwołali się do Trybunału Polskiego Związku Motorowego. Póki co odpowiedzi się nie doczekali, co wcale nie dziwi, bowiem temat braku szkolenia w przypadku Arged Malesy Ostrów jest tematem dalekim od prawdy, a jak wiemy przyznanie się do błędu jest bardzo trudnym wyzwaniem – Jesteśmy jednym z lepiej szkolących klubów w Polsce i otrzymujemy karę za brak szkolenia. Najwyżej nie dostaniemy licencji i tyle. Możemy też ściągać byle kogo z innych ośrodków, żeby tylko zdał egzamin, odjechał 15 biegów i na tym zakończył swoją karierę. Jednakże moim zdaniem to nie jest szkolenie – dodał 48 – latek.

Sam zainteresowany jednocześnie dokładnie wyjaśnił za co Arged Malesa otrzymała karę – Gdy byliśmy w sezonie 2022 w PGE Ekstralidze, regulamin obowiązywał tylko jeden rok. W każdej klasie, czyli na mini tor, 250cc i 500cc, egzamin musiało zdać trzech zawodników. Dodatkowo każdy z nich musiał wyjechać limit biegowy. Wiadomo, że przystępując do najwyższej klasy rozgrywkowej, nie mieliśmy mini toru, więc trudno było nam cokolwiek zrobić. Najpierw wykonaliśmy prace na stadionie, żeby wszystko dopiąć przed sezonem, a później wzięliśmy się za mały tor. Zaczęliśmy szkolić, ale to nie jest tak, że dzisiaj ktoś wyjedzie i jutro zda licencję. Trzeba do tego trochę czasu. Ze względu na to, że później wybudowaliśmy tor, chłopacy nie byli jeszcze wyszkoleni do takiego poziomu, żeby zdać egzamin, chociaż trenowali cały czas. Co prawda jeden chłopak był gotowy, ale złamał rękę i nie pojechał na egzamin. W następnym roku licencję zdobyło trzech – dodał były zawodnik w rozmowie z kurierostrowski.pl.

Szkoleniowiec na sam koniec ironicznie dodał – Chyba że zaczniemy robić tak, jak ci, którzy te limity wypełnili, czyli po prostu będziemy brać kogoś tylko po to, aby zdał licencję i odjechał 15 gonitw. Co ciekawe, mimo tego, że nie szkolimy, to nawet po sezonie mamy z młodymi chłopakami dwa treningi dziennie – podsumował.

Postaw mi kawę na buycoffee.to