Żużel – Andrzej Lebiediew z jasnym przekazem: „Trzeba mieć marzenie i cel”

Najlepszy łotewski żużlowiec, stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix, Andrzej Lebiediew pragnie jednego – chce rozwoju czarnego sportu w swojej ojczyźnie, a jak sam twierdzi dostanie się do elitarnych zmagań o tytuł najlepszego zawodnika świata ma mu w tym pomóc.

Nie każdy kraj jak Polska czy Dania może się szczyć stałym napływem narybku żużlowego, a przede wszystkim nie wszędzie na stole leżą takie kwoty na rozwój młodzieży. Na Łotwie co prawda Lokomotiv Daugavpils, którego zresztą Lebiediew jest wychowankiem, ma swój złoty patent na wypuszczanie uzdolnionej młodzieży. Poza Dyneburgiem jednak w lewo ścigają się jedynie w Rydze, gdzie zresztą w minionym roku zawitał cykl Speedway Grand Prix. Wtedy Andrzej Lebiediew był tylko zawodnikiem z tymczasową dziką kartą. W nadchodzącej kampanii zmagań, Łotysz będzie już pełnoprawnym uczestnikiem zmagań, dzięki czemu liczy on na sporą popularyzację czarnego sportu w swojej ojczyźnie – Wiele osób zaczyna teraz śledzić żużel na Łotwie, bo mamy pełnoetatowego zawodnika w cyklu. Otrzymałem już wiele telefonów od łotewskich dziennikarzy, co jest dużym plusem. I to nie tylko dla mnie, ale także dla młodych chłopaków, którzy zaczynają się ścigać na żużlu, zarówno w Dyneburgu, jak i w Rydze. Każdy może zobaczyć, że można ścigać się z najlepszymi zawodnikami na świecie – powiedział 30 – latek w rozmowie ze Speedway Star.

Poza sukcesami indywidualnymi Lebiediewa bardzo mocno interesuje rozwój czarnego sportu na Łotwie. Wierzy on, że za pośrednictwem jego występów wśród najlepszych zawodników dyscypliny jeszcze więcej młodych ludzi zdecyduje się wsiąść na motocykl – Być może pewnego dnia odniosę większy sukces, który przełoży się na to, że zostaną otwarte nowe tory, w innych miastach niż Dyneburg i Ryga. Wielu chłopaków w Dyneburgu widzi, jak ciężko pracuję, a to zawsze popłaca. Trzeba mieć marzenie i cel, by podążać za nimi, ale popierać to ciężką pracę – podsumował Łotysz.