Michał Drymajło_ Musimy nauczyć nowe pokolenie chodzić na żużel

Żużel – Michał Drymajło: „Musimy nauczyć nowe pokolenie chodzić na żużel”

Wybrany na drugą kadencje, Prezes Texom Stali Rzeszów, Michał Drymajło w obszernym wywiadzie dla naszego portalu opowiada o procesie odbudowy rzeszowskiego żużla, a także o niezwykłej wartości jaką są kibice – Bez nich tutaj Ekstraligi nie będzie – przyznaje otwarcie biznesmen.

Texom Stal Rzeszów po latach niebytu, spadku do 2. Ligi Żużlowej powraca do Metalkas 2. Ekstraligi (dawnej 1. Ligi Żużlowej) ze sporymi nadziejami. Prezes Klubu, Michał Drymajło, podkreśla, że głównym celem jest stabilizacja finansowa i zaszczepienie większej świadomości wśród kibiców, jak ważni są dla klubu i jego rozwoju, że los czarnego sportu w ich mieście leży w ich dłoniach. Architekt sukcesu rzeszowskiego żużla zdradza również co nie tak poszło z projektem Speedway Kraków, a także opowiada o całym procesie jaki Stal Rzeszów przeszła w trakcie jego pierwszej kadencji w roli włodarza.

Grzegorz Adamczyk (ŻużelNews.pl): Zacznijmy tak naprawdę od gorącego tematu, jakim jest rezygnacja ze startu Speedway Kraków. Jak do tego doszło, że ten ambitny projekt nie wypalił? Zaangażowanie Twoje oraz Pawła Piskorza było bardzo widoczne.

Michał Drymajło (Prezes Texom Stali Rzeszów): Była przychylność władz miasta, Prezydent Jacek Majchrowski wypowiadał się w pozytywnym tonie na temat projektu i chciał, żeby to wszystko ruszyło. Później dużo spraw potoczyło się tak, nawet niedawny Turniej o Puchar Prezydenta Krakowa, które sprawiły, że tak naprawdę dobrze, że będzie kolejny rok na poprawę organizacji, zgranie zespołu, bo te cztery sezony bez żużla w Krakowie dały o sobie znać. Oczywiście same zawody były sporym sukcesem, ale czegoś jeszcze tam zabrakło, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jeśli chodzi o powrót zespołu do ligi, to frekwencja na turnieju pokazała, że warto o to zawalczyć, ale niestety z samych sprzedanych biletów nie utrzyma się klubu. Tam potrzeba było uzbierać 1,8 mln złotych, a jak się później okazało był milion, a nawet może i jeszcze mniej, bo sponsorzy niektórzy się powycofywali, którzy chcieli deklaracji, ile drużyn w lidze pojedzie. Chciałbym też sprostować pewne fakty, które opowiada Unia Tarnów, że sponsorzy wycofują się przez brak startu Speedway Kraków, a tymczasem to właśnie tarnowianie wprowadzili największe zamieszanie i to właśnie przez ich brak decyzji odnośnie startu w lidze w Krakowie niektórzy zrezygnowali ze sponsoringu.

Jakby nie spojrzeć zawirowań było sporo praktycznie w całej Krajowej Lidze Żużlowej i to nic dobrego niestety nie przyniosło

My jako Texom Stal Rzeszów zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, aby w Krakowie żużel wystartował. Były wynegocjowane naprawdę promocyjne stawki u zawodników i czekaliśmy tak naprawdę jedynie na sygnał, że jedziemy w lidze. Tymczasem siedząc w swoim biurze otrzymałem wiadomość z drugiej strony, że nic z tego nie będzie. Szczerze powiedziawszy, ja za to bardzo szanuje Prezesa Frankiewicza, że podjął taką decyzje, bardzo niepopularną, ale jednocześnie bardzo odpowiedzialną, bo lepiej jest nie wystartować niż wycofać się po pierwszej rundzie.

Oczywiście, widmo upadku to ostatnia rzecz jaką chcielibyśmy zobaczyć tuż po powrocie na żużlową mapę Polski

Moim zdaniem w Krakowie potencjał jest spory, jednak mocno odwleczony w czasie spoglądając na frekwencje na trybunach. Na pewno warto zawalczyć o powrót i nie poprzestawać na tym co jest.

W takim razie, jeśli wariant Kraków nie wypalił, to jakie macie plany wobec zawodników, którzy nie złapią się do składu?

Matic Ivacić oraz Rafał Karczmarz już teraz dostali wolną rękę w poszukiwaniu sobie klubów. Mamy trzech zawodników na pozycje U-24, na pewno zostanie Mateusz Świdnicki oraz ktoś z dwójki Jesper Knudsen, Anze Grmek. Zawodnicy muszą jeździć, dlatego nie zamierzamy nikogo blokować. Nie chce zbytnio mówić, który z nich jest bliższy wypożyczenia, bo plany przyszłościowe wiążemy i z jednym i z drugim. Na pewno to sztab szkoleniowy musi sobie rozgryźć. Jeśli chodzi o seniorów mamy jednego więcej w składzie, co w mojej opinii wcale szeroką kadrą nie jest, tym bardziej że zamierzamy zestawieniem rotować. Po pierwszych czterech meczach planujemy kogoś wypożyczyć i będziemy rozmawiać z tym zawodnikiem, który nie złapie się do kadry, czy zamierza zostać i walczyć, czy woli odejść, bo na pewno nikogo na siłę wyrzucać z klubu nie będziemy.

Przed sezonem pozyskaliście Nickiego Pedersena, wielu odradzało Wam ten ruch, a tymczasem trzykrotny mistrz świata pokazuje pazur, a także jakby nie spojrzeć jest olbrzymią wartością dodaną dla Stali Rzeszów. Jak to wygląda w Twoich oczach?

Dwutorowo. Po pierwsze aspekt sportowy i tutaj bezsprzecznie Nicki jest świetnym zawodnikiem. Obawiałem się, że jako mistrz świata zamknie się typowo w swoim boksie i będzie tam funkcjonował sam ze sobą, ale Nicki pokazuje zupełnie inną twarz i jest znakomitym kolegą z zespołu dla reszty, ale także liderem z prawdziwego zdarzenia. Rozmawia nie tylko z młodymi zawodnikami, juniorami czy U-24, ale także i z seniorami. Wiele czasu spędza na rozmowach o przełożeniach i sam stara się podpowiedzieć jak najwięcej. Nicki wie, że jeżeli cała drużyna dobrze pojedzie to pojedziemy więcej meczy. Można powiedzieć, że ma bardzo sportowo-biznesowe podejście. Drugi aspekt to marketing, bo tak jak mówię celuje, aby na trybuny wróciły osoby, które pamiętają Nickiego sprzed 10-12 lat wstecz, które chodziły tutaj na żużel i Nicki był symbolem dobrych czasów Rzeszowa. Chciałbym, żeby te osoby, które miały wtedy 25,35 czy 45 lat zabrały teraz ze sobą swoje dzieci i powracały. Musimy nauczyć nowe pokolenie chodzić na żużel, bo dla niektórych kibicowanie na stadionie zaczęło się właśnie od Nickiego Pedersena w Stali. Chciałem do tego nawiązać, póki nadal Nicki jeździ i jest żywą legendą, stąd się ten pomysł zrodził, bo wierzymy, że sportowo się obroni, a dwa to taki już symbol rzeszowskiego żużla. Posiadanie Nickiego w kadrze Stali ma naprawdę wiele korzyści.

Jak już poruszyliśmy sfery około klubowe. Powiedz jak trudne to było zadanie odbudować drużynę tak naprawdę ze zgliszczy? Przekonanie do siebie sponsorów, zachęcenie kibiców do kupna biletów, zawodników do podpisywania kontraktów. Dużo by tego wymieniać.

Chciałbym sprostować na sam początek jedną rzecz, bo tutaj wiele osób zarzuca nam, że przekształciliśmy RŻtŻ w spółkę, a prawda jest taka, że sponsorzy postanowili ją założyć, czyli ja z Texomem i z firmą BM oraz HOG Polska. Wzięliśmy sprawy w swoje ręce i odbudowujemy tutaj żużel równo od Walentynek 2022 r., gdzie dostaliśmy gotowy skład i nim wystartowaliśmy w tamtej kampanii. Jechaliśmy na maksa, pracowaliśmy z tą drużyną jak się dało i próbowaliśmy reagować, wypożyczać zawodników stąd pojawił się chociaż Markus Birkemose, Timi Salonen. Wycisnęliśmy, ile się dało na tamten moment, wiedzieliśmy, że naszym prawdziwym sprawdzianem będzie sezon 2023, do którego przygotowaliśmy się przede wszystkim finansowo, a dwa sportowo, dzięki czemu to wszystko wypaliło. Teraz nasz plan na najbliższe lata jest taki, że my nie wejdziemy ligę wyżej i od razu jej nie zwojujemy. Musimy się jej nauczyć i to pokazał nam rok 2022, że my musimy okrzepnąć w nowej lidze takiej jak Metalkas 2. Ekstraliga w tym sezonie i dopiero wtedy w najbliższych latach atakować ambitniejsze cele. W tym roku jako odbudowa najważniejsze to trzymanie finansów w ryzach, co nam się udaje bardzo mocno i to, że tak powiem jest cel numer jeden. Drugi cel to natomiast odbudowa szkółki żużlowej w Rzeszowie jako taki cel odrodzenia czarnego sportu w mieście. Trzeci natomiast to budowanie kibiców, aby ta frekwencja była jak najwyższa i czwarty to jest pozyskiwanie sponsorów, w końcu na to wszystko muszą znaleźć się finanse. Czyli sumując to wszystko mamy sport, młodzież, kibiców i finanse, takie jakby silniki. Ja to wszystko porównuje do JumboJeta, gdzie mamy cztery silniki jumbo i jak dobrze pójdzie może polecieć na jednym silniku i tym silnikiem, bez którego my nie polecimy są kibice. To musimy sobie wszyscy uzmysłowić, kibice szczególnie, bez nich tutaj Ekstraligi nie będzie. Jeżeli nie będą chodzić na mecze to po prostu nie ma ekwiwalentu sponsorskiego i musimy sobie to uświadomić. Jeżeli chcemy, żeby tu była Ekstraliga w przeciągu dwóch-trzech, a raczej czterech-pięciu lat musimy chodzić na stadion kibicować. Oczywiście trzeba trzymać kciuki przed telewizorem, ale też wspierać na obiekcie.

Skoro mówimy o interakcji z kibicami. Od momentu przejęcia 1. Ligi Żużlowej przez Ekstraligę Żużlową, w klubach sporo zmieniło się w tym względzie. Jak oceniasz ogólnie proces zmian wprowadzanych na zapleczu?

Oczywiście to bardzo ważna sprawa, podam taki przykład, że po jednym z meczów wszedłem w sekcje komentarzy, bo czytam je po każdym spotkaniu, uprzednio oddzielając hejt od zwykłych wypowiedzi i tam jeden z kibiców napisał, że zawodnicy nie wychodzą do młodych kibiców i chowają się do parkingu, do busów. Od następnego meczu bodaj wprowadziliśmy taką zasadę z Pawłem, żeby wszyscy zawodnicy podziękowali za doping rundą honorową po owalu, a następnie udali się do kibiców przed bramę parkingu, aby każdy miał okazje zrobić sobie zdjęcie czy zdobyć autograf. Musimy tworzyć zgraną społeczność, musimy mieć więź na linii klub-fani, bo bez tego nic nie zbudujemy. Musi to zaistnieć już teraz w Metalkas 2. Ekstralidze. Druga sprawa sprzedaż biletów ulgowych jest bardzo, ale to bardzo niska, czyli przedział 15-25 lat. Mamy przygotowane pewne działania na ten rok, aby poprawić ten wynik. Chodzi o to, że teraz my tego nie odczujemy na stadionie, lecz za cztery-pięć lat, bo nie dostarczamy na trybuny nowych kibiców. My jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie tych fanów, stąd nasze działania chociażby pokazanie żużla po drugiej stronie miasta. My musimy zrobić większą taką adopcje tego żużla i pokazać go większej ilości osób, może z ościennych gmin czy powiatów, bo musimy zasilać ten stadion. Tu może siedzieć przyszły kibic, sponsor czy prezes klubu i my musimy pracować nad tym i mieć tego pełną świadomość.

Na sam koniec wracając do ligowej inauguracji. Zabawmy się w typowanie. Z iloma punktami wróci H. Skrzydlewska Orzeł Łódź z Rzeszowa?

Na sam początek chciałbym dodać, że mam duży szacunek i sentyment do Pana Witolda Skrzydlewskiego. Podczas procesu przejmowania Stali Rzeszów w trakcie wizyty studyjnej w Łodzi, Prezes dał mi wiele cennych wskazówek, a co za tym idzie nie musieliśmy uczyć się na błędach, lecz wdrażać sprawdzone rozwiązania. Natomiast co do samego meczu, Prezes Skrzydlewski na pewno będzie chciał jak najwięcej punktów wywieźć, a my jak najmniej stracić. Ja będę się bardzo cieszył z wyniku 46:44. Ja wiem, że zaraz kibice powiedzą, że to mała zaliczka przed fazą play-off, lecz w Polsce musimy sobie trochę zmienić myślenie i taką świadomość sportu i jego wyniku. My wygrywając nawet dwoma punktami mamy dalej szansę na bonus, bo do Łodzi jedziemy wygrać. My nie pojedziemy przegrać tego meczu i nie chciałbym nawet żeby nasza drużyna wygrywając 50:40 z kimś jechała na rewanż z myślą o zdobyciu 41 punktów. Możemy przegrać wszystkie wyjazdy, a wygrać jeden i zrobić największą niespodziankę, taką którą kochają kibice. Sport jest piękny dlatego, że jest nieprzewidywalny. Każda wygrana cieszy, niezależnie czy wysoka, czy niska i tak jak mówię te bonusy to taka atrakcyjność tego, ale my wygrywając musimy jechać na rewanż po wygraną, a nie żeby się bronić zaliczką.

Tym bardziej, że żużel jest na tyle nieprzewidywalny, iż w kluczowym biegu na wagę bronionej zaliczki mógłby zdarzyć się defekt

Oczywiście, że tak. Cel to zawsze jazda po wygraną.

Rozmawiał Grzegorz Adamczyk, ŻużelNews.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Postaw mi kawę na buycoffee.to