Tomasz Gapiński

Żużel – Tomasz Gapiński: „Wiedziałem od razu, że się nie poddam”

Tomasz Gapiński przygotowuje się do kolejnego sezonu w swojej niezwykle bogatej karierze. Doświadczony zawodnik opowiada o procesie powrotu do zdrowia, a także zdradza zaskakujące fakty nt. byłych klubów w którym przyszło mu jeździć.

Na polskich torach jeźdźców z rocznika 82’ i wcześniejszych coraz częściej na próżno szukać. Urodzony w Pile, Tomasz Gapiński jednak twierdzi otwarcie – Ja nie czuję się czterdziestolatkiem. Chce mi się ciągle walczyć, szarpać – mówi na łamach klubowej strony kapitan H. Skrzydlewska Orła Łódź.

42 – latka zdecydowanie czeka bardzo ciężkie zadanie po fatalnym wręcz roku minionym. Dwie kontuzje w bardzo krótkim odstępie czasu, a szczególnie ta nabyta podczas meczu przeciwko Rybniczanom postawiły jego powrót pod znakiem zapytania. Jednak jak zdradza sam zainteresowany rezygnacja w jego przypadku nie przejdzie – Wiedziałem od razu, że się nie poddam i będę walczył o powrót na tor. Kolosalne znaczenie miało wsparcie Witolda Skrzydlewskiego. To dzięki prezesowi operacja została przeprowadzona błyskawicznie i potem codziennie pilnował, jak to wszystko przebiega. Każda godzina była wtedy ważna i decydowała o moim powrocie do sportu – rozpoczął – Nasz trener, Michał Płachciński, nie mógł uwierzyć na zajęciach ju jitsu, jak sprawnie funkcjonują moje ręce. Na pamiątkę została płytka i osiem śrub w nadgarstku, ale w żadnym stopniu nie ogranicza to moich ruchów. Nie boję się powiedzieć, że jestem w pełni sprawny i gotowy do walki o miejsce w składzie.

Zadanie łatwe to nie będzie, bowiem do kadry dołączyli młodzi i gniewni w osobach Daniela Kaczmarka i Oskara Polisa, lecz jak wielokrotnie podkreślał sam zawodnik, ma on dług do spłacenia nie tylko wobec włodarza Orła, ale także fanów, a taki cel może dodać wiele motywacji kapitanowi Łodzian – Prezes się śmiał, że wziąłem kasę za przygotowanie do sezonu i prawie nie pojeździłem. Kiedy tylko była taka potrzeba, podstawiałem chłopakom swoje silniki, nie biorąc za to złotówki. Musieli tylko ewentualnie zapłacić za serwis. Bardzo źle się czułem, gdy nie mogłem pomóc drużynie. Czuję się współwinny za tak słaby wynik w sezonie 2023. Złożyło się na to wiele czynników. Lahti nie mógł się odnaleźć, jak jeden jechał, to drugi miał słabszy dzień, no i ten mój upadek na pewno odcisnął się negatywnie na drużynie. To dług także wobec kibiców z Łodzi. Zasługują na wiele więcej niż mieli okazję oglądać w poprzednim sezonie. Wracając do zdrowia spytałem Witolda Skrzydlewskiego, czy będzie mnie widział w składzie na następny rok? Powiedział tak, co praktycznie zakończyło nasze negocjacje. Nie walczyłem o wyższe stawki, jakieś bonusy za przedłużenie kontraktu. Jestem człowiekiem honorowym i jak to często mówi prezes – “słowo jest u mnie droższe od pieniędzy” – opowiada doświadczony zawodnik.

Żużlowiec w trakcie rozmowy poruszył także temat jazdy poza granicami Polski. Jak wspomina, woli zostawić to młodszym zawodnikom, którzy potrzebują więcej okazji do rywalizacji, a sam ma natomiast do dzisiaj niezapłacone faktury ze Szwecji – Często zawodnicy narzekają na zaległości w Polsce. Ja już nie odzyskam sporych kwot, zarobionych podczas startów w Szwecji. Razem aż trzy zespoły z tego kraju do tej pory nie uregulowały ze mną tych spraw. I pewnie się na to nie doczekam. Były jakieś negocjacje, ale warunki są tak kiepskie, że szkoda mojego zdrowia i zaangażowania. Taki wyjazd to praktycznie trzy dni wycięte z tygodnia. A zysk minimalny. Za te pieniądze niech się szarpią młodzi, potrzebujący jak najwięcej jazdy i nie liczący się z kosztami – podsumował Gapiński.

Postaw mi kawę na buycoffee.to