Janusz Kołodziej: "Nie chce niczego zmieniać"

PGE Ekstraliga – Janusz Kołodziej: „Nie chce niczego zmieniać”

Naszym najnowszym gościem był nie kto inny jak kapitan FOGO Unii Leszno, Janusz Kołodziej. Porozmawialiśmy o tym jak to było w minionym roku, nieco o przygotowaniu toru oraz o tym co czeka Byki w przyszłym sezonie.

Za leszczynianami spokojny rok, można by rzec. Bez krążka DMP, a także w bezpiecznej odległości od strefy spadkowej. W kadrze Unii do wielkich zmian nie doszło. Najważniejszą obejrzeliśmy na pozycji trenera, gdzie Piotra Barona zastąpił Rafał Okoniewski. Janusz Kołodziej w rozmowie z naszym portalem powiedział nieco o samych relacjach z popularnym „Okoniem”, a także zdradził jak to się wcielał w rolę toromistrza. Popularny „Koldi” powiedział parę słów o Tauron SEC, a także wrócił sentymentalnie do Tarnowa. Póki co jednak działacze z Mościć, mogą jedynie pomarzyć o angażu Janusza. Ten jak sam wspomina, w Lesznie czuje się w jak w domu.

Kilka zmian w zespole Unii Leszno, jednak najwięcej emocji przysporzyło zatrudnienie w roli trenera Rafał Okoniewskiego. Jak uważasz, Okoń to najlepsza z możliwych opcji dla Was?

– Rafał od samego początku współpracy z nami wykonuje kawał roboty. Mamy teraz okres taki, że nie do końca to widać jednak, kiedy nadejdzie wiosna wszyscy zobaczymy tego efekty. Ja osobiście jestem mega zadowolony z pracy Rafała, buzia sama się cieszy. Poczyniliśmy dużo zmian bardzo pozytywnych, więc ja jestem tylko dobrej myśli.

Jeszcze nie tak dawno mieliście okazje się ścigać na torze, teraz Rafał będzie twoim trenerem. Jak się na to wszystko zapatrujesz?

– Mega fajnie mieć trenera, z którym nie tak dawno mogliśmy rywalizować. Rafał znany jest przede wszystkim z rakietowych startów w czym nigdy nie byłem lepszy, a co za tym idzie chciałbym się nich od niego nauczyć. Rafała starty są tak idealne i inne, że wiem, iż będzie to trudne, natomiast zawsze lubiłem patrzeć na jego jazdę, zawsze lubiłem, jak jeździ. Zawsze, kiedy Okoń stał pod taśmą czuć było dobrego zawodnika obok siebie. Teraz gdy mamy go w drużynie też to czuć. Dużo dobroci.

W minionym sezonie sporo mówiło się o torze. W przyszłym roku możemy spodziewać się Ciebie na traktorze bądź polewaczce? Zawodnicy Unii zachwalali przygotowany przez Ciebie tor.

– No tak, ale takiej opcji już raczej nie będzie z tego względu, że wszystko już jest poukładane. Po prostu w danym momencie chciałem sam się wyuczyć i zobaczyć jakie są opcje. Sam prowadzę szkółkę i mamy tor, gdzie na własną rękę musiałem się nauczyć przygotowywać toru natomiast tam jest inna nawierzchnia i tu jest inna.  Chciałem zobaczyć jak różne opcje wpływają na owal i w tym roku właśnie to mogłem zobaczyć. Teraz na pewno doceniam, bo to jest ciężka praca i strasznie monotonna, bo tor swoją długość ma. Byłem wtedy na dwóch etatach, żużlowiec oraz toromistrz i nie powiem, wole być w tej pierwszej roli. W tym roku już wszystko jest poukładane i miejmy nadzieje, że wskazówki od zawodników będą starczać trenerowi i toromistrzowi i będziemy zadowoleni. Wiadomo problemy zawsze się pojawiają, więc wtedy, jeśli będzie trzeba trochę więcej od siebie dać to damy. Teraz mamy wszystko po ustalane z chłopakami w kontekście jak Pan toromistrz ma to wszystko układać. Wcześniej tego nie było i nie działało, więc w tym momencie na pewno musimy to zmienić.

Indywidualnie za Tobą kolejny świetny rok, jednak ponownie otarłeś się o triumf w Tauron SEC’u. W co celujesz na kolejny cykl? Stawka będzie najprawdopodobniej najsilniejsza od lat.

– Tak naprawdę w nic nie celuje, bo nie wiemy co będzie. Do tego czasu jeszcze dużo musi się wydarzyć. W tym roku na przykład nie mogłem brać udziału w jednym turnieju, przez co zabrakło mi trochę punktów, natomiast pomogło mi zmienić moje nastawienie do tego cyklu i nie powiem dla mnie jest to takie mini Grand Prix, czyli coś jak SGP jednak mniej turniejów. Mistrzostwa Europy, równie mocna stawka zawodnicza, więc zobaczymy jak to mi wyjdzie, natomiast cieszę się, że biorę w tych zawodach udział, że się w nich utrzymałem. To naprawdę świetne przeżycie i warto tam być. To jest coś takiego po prostu – „Wow”. Nie jest ani przepompowane, przesycone, ani nie są to zawody podwórkowe. Fajnie, że to tak się układa i mogę w czymś takim brać udział, a na jakim miejscu skończę to zobaczymy. Oczywiście chciałbym pierwsze, ale to życie pokaże.

Jak wiemy przez całą karierę związany byłeś tylko z Uniami, leszczyńską oraz tarnowską. Jaskółki niedawno rozpoczęły poważny proces odbudowy i powalczą o awans do Speedway 2. Ekstraligi. Gdyby znalazły się w Elicie chciałbyś wrócić na Mościce?

– W tym momencie ciężko mi powiedzieć. Nie wiemy jaka będzie przyszłość. Teraz czuje się w Lesznie jak dawniej w Tarnowie. Nie każdy to na pewno to zrozumie, bo nie każdy był w mojej skórze i przeżył to samo, natomiast ja do Leszna trafiłem jako mały chłopiec jeżdżąc już w barwach Unii Tarnów. Czułem takie wewnętrzne wrażenie, że chciałbym w tym klubie kiedyś jeździć, że tutaj jest najbardziej utytułowany klub w Polsce, ja wtedy sobie nie zdawałem sprawy, ale miałem takie wrażenie to Leszno, ten klub jest takie – „Wow”. W Tarnowie w danym momencie pojawiło się coś podobnego jak byłem starszy, natomiast tu się czuje jak w domu. Miasto jest mniejsze niż Tarnów, a żużel jest straszną religią. Bardzo mi się to podoba. Chce jeździć w miejscu, gdzie ten żużel będzie ważny, a nie będzie jakąś popierdółką. W Tarnowie niestety teraz tak trochę jest to traktowane. Pomimo tego, że tam mieszkam to zdecydowanie zbliżyłem się do Leszna i tak ciężko byłoby mi zmieniać nagle decyzje, szczególnie że tutaj jest świetnie, a tam nagle się budzą. Miałbym na hura biegać, latać, a gdzie w tym wszystkim jestem ja, więc jeśli będę mógł jeździć dalej w Unii Leszno i kibice będą chcieli na mnie patrzeć, tak samo jak prezesi i sponsorzy to nie chce niczego zmieniać.

Rozmawiała Adriana Dudziak, ŻużelNews.pl

Jeden komentarz do “PGE Ekstraliga – Janusz Kołodziej: „Nie chce niczego zmieniać”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Postaw mi kawę na buycoffee.to